Historia Klubu
Początki
28.03.1936.
Piłkarze drużyny Preussen Zabrze, m.in. Schneider, Pawlik, Pawelczyk, Elsmer,
Flanke, Michacz, Hula, Dziubacz, Danket, Buchczyk, Janek.
Pierwszym zalążkiem
klubu górniczego był Klub Sportowy Zabrze, założony 1 maja 1945 roku przez
przybyszy z Krakowa, dawnych juniorów Wisły i Cracovii, na czele z Józefem
Płonką. Miasto przekazało im w dzierżawę stadion miejski. W rozgrywkach o awans
do klasy A w sezonie 1945/46 klub zajął ostatnie miejsce w swojej grupie.
Wynikało to głównie z bardzo trudnej sytuacji finansowej. Dopiero, kiedy udało
się uzyskać wsparcie Zabrzańskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego sytuacja
znacznie się poprawiła. Jedynym warunkiem pomocy była zmiana nazwy, tym samym w
marcu 1946 roku powstał KS Zjednoczenie Zabrze. Początkowo klub nie odnosił
większych sukcesów, dobre wyniki przyniósł dopiero rok 1948. Zjednoczenie
dotarło do decydującej fazy turnieju trzech okręgów o Puchar „Sportu”,
pokonując w ćwierćfinale faworyzowany chorzowski Ruch aż 3:1. Był to drugi w
dziejach niebieskich występ w Zabrzu, po piętnastu latach przerwy, pierwszy po
wojnie, pierwszy w polskim Zabrzu i pierwszy przegrany. W rejestrze zmagań
chorzowsko- zabrzańskich ma on ważne miejsce, jako druga i ostatnia gra Ruchu w
tym mieście przed powstaniem Górnika. Ze Zjednoczenia wywodzili się m.in.
Antoni Garus i Eryk Nowara, późniejsi wspaniali piłkarze biało- niebiesko-
czerwonych.
Drugim z zabrzańskich
zespołów, z połączenia, których powstał Górnik była powstała 20 kwietnia 1945
roku w dzielnicy Zaborze, Pogoń. Opierała się w głównej mierze na tradycji SC
Preussen i jego przedwojennych asach: Fryderyku Buchcziku i Ginterze
Pawelczyku. Pogonią opiekowała się kopalnia „Zabrze-Wschód”, dzięki czemu klub
był jedną z najsilniejszych drużyn ówczesnej Opolszczyzny. W sezonie 1945/46
Pogoń awansowała do klasy A, gdzie powoli osiągała coraz to lepsze wyniki.
Marzenia o awansie do powstałej właśnie 2. ligi przerwała likwidacja sekcji
piłkarskiej klubu i włączenie do Górnika, w którym występowali później m.in.
Antoni Franosz czy Józef Buchta.
Trzecim klubem, z
połączenia, których powstał Górnik Zabrze była założona 22 kwietnia 1945 roku,
Concordia. W pierwszym roku gry zespół nie zakwalifikował się do klasy A Śląska
Opolskiego. Concordia zaczęła się liczyć w piłkarstwie dopiero w 1947 roku.
Przed wchłonięciem zespołu przez Górnik, zespół zajmował drugie miejsce na
półmetku sezonu 1948/49. Po fuzji wielu piłkarzy Concordii odmówiło gry w
Górniku, ostatecznie w podstawowej jedenastce występowało trzech piłkarzy rodem
z tego klubu: bramkarz Ginter Procek, obrońca Henryk Zimmermann i pomocnik
Józef Holesz.
Czwartym i ostatnim
klubem, na bazie którego powstał Górnik była Skra, założona jesienią 1945 roku
przy kopalni „Zabrze-Zachód”. Klubowe boisko mieściło się przy kopalni, a było
przystosowanym dla potrzeb piłkarskich dawnym stadionem lekkoatletycznym
przedwojennego klubu Preussag Hindenburg. Piłkarsko Skra nie była w stanie
walczyć z najlepszymi, nigdy nie awansowała do klasy A Śląska Opolskiego.
Pod koniec listopada
1948 roku katowicki „Sport” obwieścił swym czytelnikom, że Wydział Wychowania
Fizycznego i Sportu Centralnych Związków Zawodowych Górników dąży do komasacji
kilku istniejących w jednej miejscowości klubów górniczych. Zapowiadano, że
pierwszy tego rodzaju klub powstanie w Zabrzu, z połączenia Pogoni Zabrze,
Zjednoczenia, Concordii i Skry i będzie nosić nazwę Górniczy Zakładowy Klub
Sportowy Górnik. Ostro rywalizujące w Zabrzu kluby stosunkowo łatwo było
połączyć, istniały bowiem niewiele ponad trzy lata, więc nie zdołały się
jeszcze zakorzenić w pełni w swym środowisku. Głównym inicjatorem tej fuzji był
wielki sympatyk sportu, Julian Gajdzicki, który zorganizował spotkanie
założycielskie nowego klubu, zdając sobie sprawę z ogromnego potencjału
sportowego w Zabrzu. Inicjatywa ta była na rękę działaczom komunistycznym. To
nie przypadek, że Górnik powstał 14 grudnia 1948 roku, w przeddzień tzw.
kongresu zjednoczeniowego polskiej lewicy. Rozpoczynał się szczytowy okres
stalinizmu, walki z tradycyjnymi wartościami oraz kultywującymi je
instytucjami. Propagowano sport masowy, potępiano niektóre dyscypliny, np.
tenis, jako typowo burżuazyjny, czy wreszcie likwidowano typowo mieszczańskie
kluby i tworzono w ich miejsce nowe, przynajmniej jeśli chodzi o nazwę –
towarzystwa sportowe, połączone organizacyjnie z różnymi gałęziami gospodarki.
Nie wszystkim te idee przypadły jednak do gustu. Zebranie założycielskie nie
było łatwe, działaczom czterech klubów daleko było do jednomyślności, ale nie
mieli wyjścia. Górnik musiał powstać, a jako że jego patronem były kopalnie
Zabrzańskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego nie mógł przyjąć innej nazwy.
Pierwszym prezesem został Filip Sieroń. Utworzono 12 sekcji sportowych.
Prawdopodobnie jeszcze przed statutową rejestracją klubu, w 1949 roku GZKS
przekształcił się w terenowe koło sportowe „Górnik”, na czele którego stanął
dyrektor kopalni „Zabrze – Zachód”, Bernard Bugdoł.
Zespół
Górnika Zabrze z 1959r. W tym roku Górnik zdobył swoje drugie Mistrzostwo
Polski.
lsmer,
Flanke, Michacz, Hula, Dziubacz, Danket, Buchczyk, Janek.
Droga na szczyt
Pierwsze lata upłynęły
na konsolidacji klubu. Górnik Zabrze awansował na zaplecze ekstraklasy w 1952
roku i na krótko opuścił tą ligę rok później ze względu na reorganizację.
Wówczas II ligę stanowiły cztery grupy po 10 zespołów. Po reorganizacji
utworzono jedną grupę z czternastoma zespołami. W 1955 roku Górnicy uplasowali
się na drugim miejscu za Budowlanymi Opole i wywalczyli awans do pierwszej
ligi. Zdobyli wówczas 39 pkt. w 26 meczach, wygrali 17 meczów zremisowali 5 i 4
przegrali, stosunek bramek wynosił 65-15 i był najlepszy w całej II lidze.
Szansę na zdobycie
pierwszego trofeum Górnik Zabrze był bliski w 1956 roku, gdy awansował do
finału Pucharu Polski, w którym uległ Warszawskiej Legii 0:3. W kolejnym
sezonie znów zagrał w finale Pucharu tym razem ulegając ŁKS Łódź 1:2, ale co
ważniejsze rok ten przyniósł pierwsze Mistrzostwo Polski. Zabrzanie zaledwie o
punkt okazali się lepsi od Warszawskiej Gwardii i w 22 meczach zgromadzili 33
punkty przy stosunku bramek 58-24.
Drużyna
mistrzowska z 1961r. U góry od lewej: Ginter Gawlik, Ernest Pohl, Antoni
Franosz, Edward Jankowski, Stanisław Oślizło, Roman Lentner. Na dole od lewej:
Jerzy Musiałek, Edward Olszówka, Hubert Kostka, Jan Kowalski, Erwin Wilczek.
Lata sukcesów
W następnych 16 latach
Górnik nie schodził już poniżej “medalowych” miejsc w tabeli ligowej, co w
historii naszego piłkarstwa jest wydarzeniem bez precedensu. Tylko w latach
1958, 1960, 1968 i 1970 zabrzanie zajmowali trzecie miejsce, w roku 1962 i 1969
byli zaś wicemistrzami, natomiast w latach 1959, 1961, 1963, 1964, 1965, 1966,
1967, 1971 i 1972 zdobyli aż dziewięciokrotnie Mistrzostwo Polski. Szczególnie
imponująca jest “złota seria” lat 1963-1967, kiedy Górnik ustanowił rekord ligi
polskiej, pięciokrotne z rzędu zdobywając Mistrzostwo. W następnych latach do
drużyny Mistrza Polski ściąga wiele utalentowanych zawodników. Kostka –
bramkarz, Oślizło, Olszówka, Musiałek, Kulanek, Wilczek, Szołtysik, Gorgoń,
Lubański, Szarmach, którzy wraz Polem i Lentnerem zdobywają kolejne trofea.
Tytuły Mistrzowskie w lidze zostały “podbudowane” jeszcze sześciokrotnym
zdobyciem Pucharu Polski w latach 1965 (4:0 Czarni Żagań), 1968 (3:0 Ruch
Chorzów), 1969 (2:0 Legia Warszawa), 1970 (3:1 Ruch Chorzów), 1971 (3:1
Zagłębie Sosnowiec), 1972 (5:2 Legia Warszawa) również dwukrotnym udziałem w PP
1962 (1:2 z Zagłębiem Sosnowiec) i 1966 (1:2 z Legią Warszawa). Kolejne boje
Zabrzan to pojedynki na stadionach całej Europy, a nawet świata. X edycja
Pucharu Europy (sezon 1964) przyniosła trzy dramatyczne pojedynki z praską
Duklą (1:4, 3:0, 0:0), oraz wyeliminowanie Górnika poprzez losowanie. W 1965
roku Górnik wyeliminował mistrza Austrii Linzer ASK (3:1 i 1:2), ale w II
rundzie uległ praskiej Sparcie – 0:3, 1:3. W następnym roku po wyeliminowaniu
mistrza NRD Vorwärts Berlin – 2:1, 1:2, 3:1, uległ w pierwszym fatalnym
występie przeciwko mistrzowi Bułgarii CSKA Sofia – 0:4, 3:0. Kolejny, szósty
już występ Górnika w Europie w sezonie 1967/68 przyniósł mu pierwszy w historii
polskiej piłki awans do ćwierćfinału Pucharu Europy. W pierwszej rundzie Górnik
wyeliminował mistrza Szwecji Djurgårdens IF 3:0, 1:0 – w drugiej – co było
największą sensacją tej edycji pucharu – okazał się lepszy od rewelacyjnego
Dynama Kijów, wygrywając w Kijowie 2:1 i remisując w Chorzowie na Stadionie
Śląskim 1:1. W spotkaniu ćwierćfinałowym angielski Manchester United F.C.
okazał się lepszy o jedną bramkę od Górnika. W pierwszym meczu w Manchesterze
było 2:0 dla gospodarzy, natomiast w drugim Górnik wygrał, lecz tylko 1:0.
Później drużyna Manchesteru zdobyła Puchar Europy, a zespół Górnika Zabrze był
jedynym, który wygrał z mistrzem Anglii w tej edycji Pucharu Europy.
1968
rok, Górnik zdobywa swoje drugie trofeum w Pucharze Polski.
Pamiętne
Europejskie Puchary 1969/70 i to jak rywalizacja Górnika z Romą zmieniła
przepisy piłki nożnej
Górnik Zabrze jest
jedynym Polskim klubem, który dotarł do finału europejskich rozgrywek. Dokonał
tego w sezonie 1969/70, podczas którego uległ Manchesterowi City w
nieistniejącym już Pucharze Zdobywców Pucharów. Górnikowi kibicowała wtedy cała
Polska, a Skaldowie napisali piosenkę, którą wszyscy nucili. Mówi się, że
słynny komentator Jan Ciszewski na tych meczach zbudował swoją legendę,
natomiast talizmanem drużyny była czołowa prezenterka telewizyjna Krystyna
Loska, żona ówczesnego kierownika sekcji piłkarskiej Henryka Loski.
Droga do finału usiana
była wieloma dramatycznymi sytuacjami jak zmiana trenera. Węgra Gezę Kolocsaya
zmienił Michał Matyas w dość dziwnych okolicznościach. Piłkarzom Górnika
towarzyszyła też nieprzychylność sędziów z państw komunistycznych, co dało się
odczuć zwłaszcza w półfinałowych starciach z AS Romą, a te zmieniły futbol.Trener Kolocsay był wielkim autorytetem wśród piłkarzy
i kibiców, lecz musiał odejść podobno ze względu obyczajowych. Plotka głosi, że
przed jednym z meczów ligowych, Kolocsay nie stawił się na zbiórkę przed
wyjazdem, więc postanowiono podjechać po niego do jego mieszkania. Gdy autobus
zatrzymał się pod blokiem trenera, a do jego drzwi zapukał kierownik drużny,
Węgier oznajmił mu, że jest chory i nie da rady jechać na mecz. Równocześnie na
balkon od strony gdzie zaparkowany był autobus z całą drużyną i działaczami,
wyszła młoda dziewczyna. Relacja kierownika w autobusie, który z powagą
przekazał niedyspozycję szkoleniowca, spotkała się z uśmiechem piłkarzy, lecz
niedługo później Gezy Kolocsaya w Zabrzu już nie było. Zastąpił go wspomniany
wcześniej Michał Matyas.
Bilet
na mecz półfinałowy Pucharu Europy.
Pierwszy półfinał z AS Romą rozegrano na wyjeździe i
zakończył się remisem 1:1. Włosi strzelili gola po rzucie karnym, skutecznie
wykonanym przez Fabio Capello. Rewanż na stadionie Śląskim zobaczyć chciało aż
200 tysięcy ludzi. „Kocioł Czarownic” mieszczący o połowę mniej wypełnił się
więc do ostatniego miejsca, a przed telewizorami transmisję śledziło 10
milionów widzów. Rzymianie wyszli na prowadzenie po problematycznym rzucie
karnym wykorzystanym „na raty” przez Capello w 11. minucie. Po tej decyzji
nienawiść całego stadionu skupiła się na arbitrze, który ostatecznie
zrehabilitował się dyktując rzut karny w 90. minucie dla Górnika. Był on
również wątpliwy, ponieważ faul na Gorgoniu był na granicy pola karnego. W
decyzji sędziemu pomógł też pomocnik zabrzan Erwin Wilczek, który nieco pod
przymusem zaprowadził arbitra na 11 metr. Gola dającego dogrywkę zdobył
Lubański, który zaraz na początku dodatkowego czasu gry wyprowadził Górnika na
prowadzenie. Niestety w ostatniej minucie dogrywki Włosi zdobyli gola na 2:2
uciszając stadion. Nikt nie zdawał sobie wtedy sprawy, że według regulaminu
bramki wyjazdowe strzelone w dogrywce nie liczą się podwójnie i zostanie
rozegrane trzecie spotkanie na neutralnym terenie we Francuskim Strasburgu.
Tydzień później emocje
rozpoczęły się już dwie godziny przed spotkaniem, gdy Górnicy czekali w hallu
hotelu na autobus, który miał zawieźć ich na stadion. Okazało się, że kierowca,
który wpierw zawiózł przeciwników na Stade de la Meinau, zapomniał o
zabrzanach. Istnieje też wersja, w której to trener rzymian Helenio Herrera
zabronił kierowcy powrotu pod hotel. Na szczęście z pomocą przyszli polonusi
mieszkający we Francji, którzy prywatnymi samochodami przewieźli całą ekipę na
arenę tuż przed pierwszym gwizdkiem.
Mecz, w którym od czasu
do czasu gasło światło i istniała groźba kolejnej powtórki, ostatecznie
zakończył się remisem 1:1. Włosi bramkę znów zdobyli z karnego wykonywanego
przez Capello. O wszystkim zadecydował rzut monetą, a właściwie zielono-
czerwonym żetonem, po którym Jan Ciszewski wypowiedział niezapomniane słowa:
„Polska, Górnik, brawo, brawo (…) sprawiedliwości stało się zadość”. Gdy emocje
już opadły, na konferencji prasowej na pytanie dziennikarzy do trenera Herrery,
kogo by wziął do siebie ze składu Górnika odpowiedział, że piłkarzy może nie,
ale tą panią, która zapowiada mecze.
Do legendy przeszła też
historia zasypanego górnika w kopalni, którego cudem uratowano po ośmiu dniach.
Jego pierwsze słowa po odkopaniu brzmiały: „Chopy powiydzcie, jak groł Górnik”.
Półfinał z AS Romą trwał w sumie pięć i pół godziny. Po nim zmieniono regulamin
i od tej pory bramki wyjazdowe w dogrywkach liczą się podwójnie a ostatecznym
rozstrzygnięciem nie jest rzut monetą, tylko seria rzutów karnych.
Finał na wiedeńskim Praterze
z Manchesterem City niestety Górnik przegrał 1:2, a honorowego gola zdobył
kapitan zespołu Stanisław Oślizło. Porażkę zabrzan tłumaczyć może to, że mieli
mniej czasu na przygotowanie, niż Manchester. Finał był również dla nich sam w
sobie nagrodą, więc można stwierdzić, że motywacja nie była już tak wielka, tym
bardziej, że Anglicy za finał mieli obiecane aż 11 tyś funtów, a Górnicy
zaledwie około 300 dolarów. Zawodnicy po meczu przyznali, że nie wiedzieć
czemu, zagrali poniżej swojego poziomu. Można też pokusić się o pytanie, co by
było, gdyby na Praterstadion trójkolorowych poprowadził charyzmatyczny trener
Geza Kolocsay…
Droga do finału PZP
1969/70
Olympiakos Pireus –
Górnik Zabrze 2:2 (0:2) (Wilczek 8′, 36′)
Górnik Zabrze –
Olympiakos Pireus 5:0 (1:0) (Wilczek 1′, Skowronek 62′, Szołtysik 70′, Banaś
82′ (karny), 84′)
Glasgow Rangers – Górnik
Zabrze 1:3 (0:2) (Lubański 5′, 87′, Szaryński 11′)
Górnik Zabrze – Glasgow
Rangers 3:1 (0:1) (Olek 63′, Lubański 77′, Skowronek 81′)
Lewski Sofia – Górnik
Zabrze 3:2 (2:1) (Szołtysik 5′, Banaś 52′)
Górnik Zabrze – Lewski
Sofia 2:1 (1:0) (Lubański 44′, Banaś 56′)
AS Roma – Górnik Zabrze
1:1 (0:1) (Banaś 28′)
Górnik Zabrze – AS Roma
2:2 (0:1, 1:1, 2:1) (Lubański 90′ (karny), 93′)
baraż – Strasbourg
(Stade de la Meinau)
Górnik Zabrze – AS Roma 1:1 (1:0, 1:1, 1:1) (Lubański 40′) – losowanie dla Górnika
Górnik Zabrze – AS Roma 1:1 (1:0, 1:1, 1:1) (Lubański 40′) – losowanie dla Górnika
Finał – Wiedeń
(Praterstadion) 29 kwietnia 1970
Manchester City – Górnik Zabrze 2:1 (2:0) (Oślizło 68′)
Manchester City – Górnik Zabrze 2:1 (2:0) (Oślizło 68′)
Okazjonalna piosenka kabaretu RAK nagrana z wykorzystaniem głosu komentatora Jana Ciszewskiego
Z
nieba do piekła, czyli lata 70-te
Na początku lat
siedemdziesiątych Górnik Zabrze zdobył dwa dublety, czyli Mistrzostwo Polski i
Puchar Polski, lecz w sezonie 1972/73 pierwszy raz od 16 lat nie plasował się
na podium zajmując 4 miejsce. Trójkolorowi w strefie medalowej znaleźli się
jeszcze w latach 1974 (wicemistrzostwo) i 1977 (brązowy medal) by
niespodziewanie spaść z ligi w roku 1978, zajmując ostatnie 16 miejsce w tabeli
z 23 punktami w 30 spotkaniach. Na szczęście banicja do drugiej ligi trwała
tylko rok, gdyż Zabrzanie zdecydowanie wygrali II grupę (w tym czasie druga
liga miała dwie grupy po 16 zespołów), zdobywając w 30 meczach 47 punktów przy
stosunku bramek 65-24 i o 13 punktów wyprzedzając drugi Star Starachowice.
Drużyna w roku 1986.
Powrót na szczyt.
Kolejną dekadę Górnik
Zabrze zaczął przeciętnie plasując się wśród średniaków Polskiej ligi. Tytuł
mistrzowski odzyskany został po trzynastu latach w roku 1985, gdy trójkolorowi
zaczęli kolejną dynastię, na którą złożyły się cztery Mistrzostwa Polski.
Niestety w Pucharze Polski w tym okresie tylko raz udało się dotrzeć do finału
w roku 1986, gdzie Górnik uległ GKS Katowice aż 1:4. W sezonie 1987/1988 Górnik
wygrał swój jedyny Superpuchar Polski wygrywając z Lechem Poznań 2:1. W tym
czasie w barwach Górnika grali tacy piłkarze jak: Waldemar Matysik, Marek
Piotrowicz, Ryszard Komornicki, Ryszard Cyroń, Józef Wandzik, Jan Urban,
Andrzej Iwan, Robert Warzycha.
Od drugiej połowy lat
dziewięćdziesiątych Górnik przeważnie bronił się przed spadkiem. Niewiele było
sezonów, w których zabrzanie plasowali się w górnej połówce tabeli. Wraz z
reorganizacją rozgrywek w 2004 roku I liga zmieniła się w Ekstraklasę i nastał
czas heroicznych bojów o utrzymanie. Najbliżej spadku trójkolorowi byli w
sezonie 2006/07 gdzie zaledwie o 2 pkt wyprzedzili Wisłę Płock, zapewniając
sobie utrzymanie w bezpośrednim starciu z tym właśnie rywalem. Co ciekawe, w
tamtym sezonie za korupcję zdegradowane zostały Arka Gdynia i Górnik Łęczna,
więc łącznie z ligą pożegnały się aż cztery drużyny. Wraz z sezonem 2007/08 w
Górniku miały nastać lepsze czasy, gdyż większościowym udziałowcem została
firma Allianz. Dzięki przejęciu przez potentata ubezpieczeniowego, budżet
Górnika niemal się podwoił i zabrzanie zajęli bezpieczne ósme miejsce. Kolejny
sezon miał być jeszcze lepszy. Z piątym budżetem w Ekstraklasie trójkolorowi
mięli zawalczyć o europejskie puchary, czy nawet mistrzostwo, lecz wyniki były
zgoła odmienne. Już na półmetku zabrzanie byli w strefie spadkowej, więc w
klubie zrobiono sporą rewolucję. Odsunięto od składu najbardziej doświadczonych
Tomasza Hajtę i Jerzego Brzęczka, a za spore pieniądze zakontraktowano
zawodników z listy życzeń zatrudnionego Henryka Kasperczaka. Pomimo lepszych
wyników na wiosnę Górnik cały czas nie mógł wydostać się ze strefy spadkowej.
Decydujący mecz odbył się w Zabrzu 30 maja z Polonią Warszawa.
Mecz z Polonią
Warszawa, 30.05.2009 rok
Bolesny spadek, gdy 22 tysięcy ludzi nie mogło pogodzić się z porażką i opuścić stadionu.
Mecz ostatniej kolejki w
sezonie 2008/09 dla obu zespołów był niezwykle istotny. Polonia Warszawa walczyła
o europejskie puchary, a Górnik o utrzymanie. Zabrzanie zajmowali przedostatnie
miejsce z 29pkt, oczko wyżej lecz z taką samą ilością punktów plasowała się
Cracovia, natomiast na ostatnim miejscu z 27pkt była Arka Gdynia. Spaść mogła
także jeszcze Lechia Gdańsk, która jednak grała z pewnym ligowego bytu Piastem
w Gliwicach. Na stadionie imienia Ernesta Pohla stawił się nadkomplet ponad 22
tysiące kibiców wierzących, że trójkolorowi kolejny raz uciekną spod gilotyny.
Przy Roosevelta długo utrzymywał się wynik bezbramkowy. Równolegle w meczach
zainteresowanych drużyn wieści nie były z byt optymistyczne. Arka już w 7.
minucie zdobyła gola w spotkaniu z Odrą i awansowała na 14. lokatę, a w
Poznaniu Cracovia straciła gola w 12. minucie. W 29. minucie dla Odry Wodzisław
bramkę zdobył były zawodnik Górnika Tomasz Moskal i w tym momencie trójkolorowi
znajdowali się na bezpiecznej pozycji. W kolejnych minutach pomimo
bezbramkowego remisu w Zabrzu, podopieczni Henryka Kasperczaka spadali i
wskakiwali na upragnione 14 miejsce. Wpierw Lechia Gdańsk wychodzi na
dwubramkowe prowadzenie po golach strzelonych Piastowi w 36. oraz 44.
minucie i ucieka na bezpieczną lokatę. W 46. minucie Cracovia wyrównuje w
Poznaniu i wyprzedza Górnika, ale w 67. Lech znów wychodzi na prowadzenie i
zabrzanie są na bezpiecznym miejscu. Niestety, ostatnie 12 minut są bardzo
niepomyślne dla Górnika. W Gdyni Arka zdobywa zwycięskiego gola w 79. minucie,
a 180 sekund później w Poznaniu wyrównuje Cracovia. W tym momencie Górnika
ratuje tylko zwycięstwo, które ostatecznie oddala się w 89. minucie, gdy
Polonia zdobywa zwycięskiego gola. Po ostatnim gwizdku nikt z 22 tysięcy
kibiców Górnika nie mógł uwierzyć w to co się stało. Stadion przy Roosevelta
opustoszał dopiero ponad godzinę po zakończeniu spotkania. Płakali kibice,
pracownicy, piłkarze, nawet Polonii Warszawa. Przy golu dla “Czarnych Koszul”
asystował Michał Chałbiński, który był związany w przeszłości z Górnikiem i
jemu również trudno było zaakceptować to, co się wydarzyło. Po spadku rozwiązano
umowę z Henrykiem Kasperczakiem i kilkoma zawodnikami lecz część piłkarzy
sprowadzonych przez trenera pozostało obciążając znacznie klubowy budżet.
Kolejny sezon przyszło więc Górnikowi rozpocząć w I lidze.
Powrót
Pomimo spadku, Górnika
nie opuścili wierni kibice. Prawie na każdym meczu frekwencja oscylowała na
poziomie 14-15 tysięcy widzów, a rekord padł w spotkaniu z zaprzyjaźnionym GKS
Katowice gdzie przy Roosevelta znów zanotowano nadkomplet ponad 22 tysięcy
kibiców, a wielu pozostało pod bramami. Runda jesienna nie była zbyt udana
pomimo niezłej pozycji w tabeli, więc doszło do roszady na stanowisku trenera.
Ryszarda Komornickiego zastąpił Adam Nawałka. W tym czasie spore zawirowania
działy się w zarządzie Górnika. Kibice zapamiętają szczególnie charyzmatycznego
prezesa Łukasza Mazura, który zyskał sobie sporą sympatię kibiców. Runda
wiosenna wprawdzie też nie była idealna, ale Górnikowi udało się zapewnić awans
na kolejkę przed końcem rozgrywek. W wyjazdowym spotkaniu z Dolcanem Ząbki gola
na wagę awansu strzelił w 78. minucie Tomasz Zahorski. Ostatecznie Zabrzanie
zajęli drugie miejsce z dorobkiem 61.pkt w 34 meczach ze stosunkiem bramek
47-30.
Rewelacyjny
beniaminek
Do pierwszego sezonu w
Ekstraklasie po awansie zabrzanie przystępują ze sporymi ambicjami. Pomimo
długów wygenerowanych głównie przez spadek i nieudane transfery oraz z wciąż
zalegającymi na listach płac niechcianymi graczami, trenerowi Nawałce udaje się
skompletować ciekawy skład. Główna w tym zasługa świetnej pracy byłego
zawodnika Górnika, a następnie dyrektora sportowego Tomasza Wałdocha, przy
którego pomocy udało się wyselekcjonować i sprowadzić do Zabrza kilku młodych i
perspektywicznych zawodników. Na koniec sezonu trójkolorowi zajęli szóste,
najwyższe od blisko dwóch dekad, miejsce w Ekstraklasie. Oprócz dobrego wyniku
sportowego dobre wieści napłynęły też z Urzędu Miasta w Zabrzu, gdzie dopinano
szczegóły związane z budową nowego nowego stadionu dla Górnika.
źródło : https://roosevelta81.pl/klub-2/historia/
(źródło:
Luq/WikiGórnik, dokument Canal + “O krok od Pucharu – Górnik Zabrze 1969/70”,
ekstraklasa.net, 90minut.pl)
Komentarze
Prześlij komentarz